Bardzo źle czuję się z tym, że tak mało szyję. Mam dużo chęci, pomysłów, piętrzących się materiałów, nagromadzonych wykrojów, a czasu ciągle mi brakuje.
Jak się okazuje, Tymon jest mistrzem krótkich drzemek,a w czasie swojej aktywności jest dość wymagający i szybko się nudzi. Kiedy nie jestem zaabsorbowana synem, ogarniam codzienność, a w wolnych chwilach próbuję nadrabiać książkowe zaległości.
Tym samym, szycie jest na ostatnim miejscu mojej listy "do zrobienia".
Kiedy sobie pomyślę, że mam rozstawić się z całym swoim szyciowym majdanem - a potem patrzeć na ten bałagan przez tydzień, bo nie dam rady nic zrobić przy jednym podejściu - to mi się odechciewa cokolwiek zaczynać.
Jednak nadarzył się ostatnio długi majowy weekend, mąż był kilka dni w domu, a ja pozwoliłam sobie na mały szyciowy upust 😁
*wykrój pochodzi ze strony cholyknight.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz