16 stycznia 2020

Syrenka na balu / Mermaid costume

Mamy styczeń, czyli okres karnawału. Szycie przebrania na bal w przedszkolu traktuję już jak tradycję. Kiedy piszę ten post, jest już po zabawie, więc mogę pokazać w czym Tosia wystąpiła w tym roku.

W zeszłym roku mierzyłam się z postacią jednorożca, a jeszcze wcześniej z wymarzonym kotkiem. Pomysł na tegoroczny strój pojawił się już przy okazji decyzji o jednorożcu, czekał tylko na swoją kolej. Inspiracji na Pintereście mam zapisanych kilkanaście, a Tosi kostium powstał z połączenia ich wszystkich.

Przedstawiam Wam syrenkę 😄




To teraz kilka słów o przygotowaniach.

Już w grudniu zaczęłam od poszukiwania odpowiedniego materiału na rybi ogon. Od tego zależało, czy cały pomysł uda się zrealizować. Rozważałam wykorzystanie materiału z cekinami, które zmieniają kolor wraz z kierunkiem ułożenia. Ceny takich materiałów jednak szybko ostudziły mój zapał. 
Zdecydowałam się na materiał zwany "lamą" (chyba...) z pięknym, mieniącym się na turkusowo-zielono motywem rybiej łuski. Z tym materiałem miałam trochę problemów, bo sklep przez pomyłkę wysłał mi różowy. Ten, który zamówiłam, nagle zmienił status na "brak w magazynie". Całe szczęście, jak widać, ostatecznie dostałam to, co chciałam.

Później zamówiłam muszelki. Na allegro jest bardzo duży wybór morskich muszelek w okazyjnych cenach. Zamówiłam kilkanaście różnych rodzajów, bo nie miałam do końca pomysłu jak dokładnie będzie wyglądała ozdoba na włosy. 




Mniej więcej tydzień przed balem wzięłam się za szycie. Ten tydzień był bardzo stresujący, biorąc pod uwagę postępy prac i szybko zbliżający się deadline.

Postanowiłam zacząć od spodni, bo w tym wypadku nie miałam żadnych wątpliwości, jak mają wyglądać. Szybko porzuciłam pomysł o wąskiej długiej spódnicy z rozkloszowanym dołem, bo jakoś nie wyobrażałam sobie szalejącej na balu pięciolatki ze złączonymi ciasno kolanami 😂 Postawiłam więc na legginsy z falbanami przy nogawkach z szyfonu i tiulu.

Najwięcej problemu przysporzyła mi jednak góra stroju. W pierwotnej wersji miał to być ozdobny top zakrywający klatkę piersiową, a w miejscu gołego brzucha i ramion wstawki z cielistego tiulu, który wykorzystuje się np. w sukniach ślubnych. Szycie z tego czegoś nie szło mi wcale! Niemalże na ostatnią chwilę kupiłam damską, cielistą podkoszulkę w rozmiarze XXXL i uszyłam z niej zwykłą bluzkę z długim rękawem, na którą naszyłam w strategicznych miejscach muszelki z błyszczącego materiału. Uf... nie było lekko, ale się udało. Nie do końca stworzyłam to, co śniło mi się po nocach, ale efekt końcowy mnie zadowala 😏 




Jako bonus dorzucam zdjęcie z człowiekiem, który całe przedsięwzięcie skutecznie mi utrudniał. Do samego końca wytrwale przeszkadzał, nawet w sesji zdjęciowej 😂




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz