21 lutego 2016

Jak zmienić wnętrze małym kosztem

Jestem w trakcie drobnych zmian wystroju w moim salonie. Hasło-klucz tych zmian, to turkus. Postanowiłam dodać trochę kolorowych akcentów do brązów, które królują w pokoju. Okazuje się, że znalezienie odpowiednich dodatków nie jest takie łatwe. Zamówiłam już nowe podkładki na stół, kupiłam parę świeczek, zmieniam też ramki na zdjęcia. Nie chcę jednak zastawić się niepotrzebnymi bibelotami, ale wciąż mi czegoś brakuje... Ostatnim turkusowym akcentem, na jaki postawiłam, to dekoracyjne poduszki. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić...
Podczas wycieczki do IKEI, kupiłam trzy wkłady do poduszek za całe 5zł sztuka! Podejrzewam, że za tak niską ceną stoi dość nietypowy wymiar 50x60cm. Spróbujcie znaleźć gotowe poszewki w takim rozmiarze, które jednocześnie będą się Wam podobać ;) Mój mąż - Pomysłowy Dobromir rzekł: "kupisz materiał i sama uszyjesz". Pomysł genialny, tylko nie sądziłam, że wykonanie będzie równie kłopotliwe, jak zakup gotowców. 
Przekopałam internet w poszukiwaniu idealnej tkaniny, ale nie znalazłam nic, co by mi odpowiadało. W okolicznych sklepach z tkaninami oferta była równie okrojona. Jedyny materiał, który wpadł mi w oko, to tkanina zasłonowa za 45zł/metr. Potrzebowałam znaleźć tańsze rozwiązanie. Mówiąc taniej, mam na myśli recykling ;) Tak powstał pomysł na uszycie poszewek z polarowego kocyka, który wskoczył mi do "allegrowego" koszyka za 13zł + koszt wysyłki.


poszewki z kocyka

Nawet przy tak banalnym projekcie jak poduszki, musiałam natknąć się na problemy. Polar, z którego zrobiony jest kocyk, to bardzo złośliwy materiał. Ciągnie się na wszystkie strony, ucieka spod nożyczek i krojenie go podniosło mi lekko ciśnienie. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Taki elastyczny, miękki i włochaty materiał wiele wybacza ;) 

Dodatkowo zaplanowałam sobie, że poszewki będą zapinane na suwak... Pierwsza, niezbyt udana próba wszywania tego ustrojstwa była przy okazji szycia poduszki dla ciężarnych. Drugie podejście, to etui/kosmetyczka, którą pokazywałam Wam na facebooku. Za drugim razem poszło mi nieco lepiej, ale, jak to się mówi, do trzech razy sztuka. Oczywiście, żeby nie było za łatwo, tym razem zdecydowałam się na zamek kryty! Po obejrzeniu kilku instruktarzy na youtubie, wzięłam głęboki oddech i zabrałam się do szycia.


poszewka zapinana na suwak


Okazuje się, że nie taki diabeł straszny. Przy pierwszym suwaku musiałam zrobić lekką korektę, ale z resztą rozprawiłam się błyskawicznie (jak na moje możliwości :D ) Efekt końcowy przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Jestem taka dumna z tych suwaków, że chyba pęknę !!!


wszywanie suwaka krytego


Poduszki mam już gotowe. Teraz czekam jeszcze tylko na turkusowo-brązowy dywanik, który mają wydziergać na szydełku pewne znajome, zdolne ręce ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz